6 stycznia 2009

Kreatywność

Wychodzę z założenia, że ciężką pracą można wiele nadrobić, co w kontekście sztuki rozumiem jako możliwość bycia lepszych "od tych z talentem" jeśli tylko bardzo czegoś się chce. Prawda, że w fotografii często nie da się porównać jednego artysty z drugim, bo zajmują się różnymi nurtami tejże dziedziny sztuki, ale nadal czasami tego porównania można dokonać. Słowem, stanowczo protestuję przeciwko zamykaniu się jakiejkolwiek dyscypliny na tych "nieutalentowanych". Nie mniej jednak, w fotografii można nauczyć człowieka obsługi aparatu, umiejętnego posługiwania się z jego dobrodziejstw technicznych, można nawet dać człowiekowi wyjściową wiedzę, głównie w postaci zasad, jak do danego tematu podejść - np kilka podstaw fotografii makro. To, czego nie można nabyć, to umiejętności samoistne, jak np. kreatywność, bo możemy rozwijać swoją wyobraźnię, oglądać cudze fotografie i na tej podstawie wyciągać wnioski. Przekraczania barier naszego mózgu nikt nas (przynajmniej póki co) nie nauczy.

Tu dochodzimy do sedna sprawy, bowiem literatura "fachowa" z dziedziny fotografii jest (przynajmniej w Polsce) bardzo wątpliwej jakości, ale równocześnie świetnie odnajdująca się w tutejszych realiach. Zachwyt pojęciem "fotograf" i "fotografia" nadal trwa i niektórzy wiedzą jak to wykorzystać:

Kreatywna fotografia bez tajemnic, Bryan Peterson

Opis tej pozycji jest nie mniej zabawny niż sam tytuł i fakt jej wydania. Przedstawiając zagadnienia związane z wyborem odpowiedniego obiektywu zaleca szereg bardzo ciekawych ćwiczeń mających na celu rozwój fotograficznej wyobraźni. Potem zaś pisze o nauce kompozycji i odpowiedniego wykorzystania światła. A więc pan Peterson w książce o kreatywności pisze o obiektywach, potem poleca "ćwiczenia na wyobraźnie" (pompki? brzuszki?), a na sam koniec (zapewne w celach objętościowych) wspomina o kompozycji i świetle. Tu przypomnę, że pan Peterson napisał łącznie 4 książki, więc wiedzę o kompozycji i świetle ma na pewno niebywałą (w końcu stworzył chociażby Ekspozycję bez tajemnic).

Przeciętny, wygłodniały wiedzy początkujący pewnie sięgnie po ten utwór w nadziei, że jego zdjęcia staną się oryginalne i wyróżniające. To co dostanie, to prawdopodobnie podstawowa wiedza, która zawarta jest chyba w każdej książce o cyfrowej fotografii (złoty podział, różne oświetlenie etc) i parę zdań o tym, że jak chce fajne zdjęcie, to musi założyć fish-eye'a.

Jeśli ktoś ma ochotę poznać bliżej autora czterech tekstów o fotografii, to polecam portfolio:

www.bryanfpeterson.com

Ja po obejrzeniu tej strony nie byłem zachwycony.

1 komentarz:

  1. Zaczynając przygodę z fotografią analogową postanowiłem rozjaśnić sobie drogę pakietem książek Petersena. "Ekspozycja bez tajemnic" jest ciekawą pozycją. Pomogła mi, laikowi, dużo sobie uzmysłowić. "Czas naświetlania bez tajemnic" oraz "Zbliżenia i makro", podobnie. Dwie ostatnie pozycje (foto portretowa i przytoczona tu kreatywna)są już jednak typowymi zapychaczami, nie polecam. To czego brakuje we wszystkich pozycjach to mało uwagi poświęconej na pomiar światła.

    OdpowiedzUsuń