12 lutego 2011

Z drzewa lepszy widok na miasto

*


Krakowska artystka, Cecylia Malik stworzyła performersko-fotograficzny projekt „365 drzew”, który szybko zyskał duży rozgłos i wywołał burzliwe dyskusje. Fotografie, po zdobyciu uznania wśród odpowiedniej publiczności, trafiły do mediów rzadko zajmujących się tematyką działań artystycznych, a co za tym idzie, dotarły również do osób, którym sztuka nie jest na co dzień bliska. Przez to, projekt krakowianki, z pozoru w żaden sposób nieprowokujący, wzbudził wiele kontrowersji i pytań o sens powstawania takich akcji, jak ta.

Na „365 drzew” składa się 365 fotografii, które uwieczniają wspinanie się Cecylii Malik na jedno drzewo każdego dnia, przez 365 dni z rzędu. Artystka zaczynała po cichu, bez wiedzy mediów o projekcie. Sama twierdzi, że jest zawsze niezależna we wszystkim, co robi na polu sztuki. W internetowym serwisie społecznościowym codziennie publikowała nowe zdjęcie ukazujące ją na drzewie. W ten sposób zainteresowała wiele osób swoją akcją i zachęciła je do obserwowania, jak projekt się rozwija. Obecnie na oficjalnej stronie autorki możemy oglądać pełną kolekcję fotografii, a pod każdym zdjęciem przeczytamy informację, gdzie dana roślina się znajduje i jaki to gatunek drzewa. Z racji miejsca zamieszkania artystki, uwiecznione zostały głównie okazy rosnące na terenie Krakowa, lecz nie tylko. Wyjazdy poza swoje miasto nie powstrzymywały artystki przed wspinaniem się po gałęziach i fotografowaniem.  Z tego powodu możemy oglądać również zdjęcia drzew na przykład ze Słowacji. Fotografie utrzymane są w optymistycznym klimacie i widać na nich, że artystka bawiła się codziennie uprawianą wspinaczką i pozowaniem do zdjęć,  często z dużej wysokości.

Powyższy opis rysuje jednak nieco intrygujący obraz przeprowadzonej akcji. Projekt powstał w oparciu o tak nieskomplikowany pomysł, że zrodził u przeciętnego odbiorcy pytanie – po co to? Wiele osób stwierdziło, że jeśli wspinanie się na drzewa można traktować jako sztukę, to niemal każdy z nas może być artystą. Niektórzy posunęli się dalej i pytali specjalistów od teorii sztuki, co Cecylia Malik tym projektem chciała osiągnąć. Sama opisuje swój projekt, jako „mała rebelia” zainspirowana książką o Baronie Drzewołazie, który wszedł na drzewo i postanowił już nigdy z niego nie schodzić. To jednak nie zniechęciło recenzentów sztuki do interpretowania „365 drzew” na swój sposób i każdy chyba doszukał się w tym niepozornym projekcie innego sensu. Zainteresowana w jednym z wywiadów stwierdziła, że uprawiana przez nią sztuka jest bardzo prosta do wyjaśnienia i nie waha się jej tłumaczyć, gdy ktoś zapyta ją o sens działań. Być może więc fenomen „365 drzew” wyrósł właśnie na fundamentach prostoty, która daje w tym przypadku odbiorcy bardzo szerokie pole do interpretacji tego, co Malik prezentuje na swych fotografiach? Przy tym, cenne wydaje się być też pierwotne przesłanie projektu. Artystka, jako dorosła osoba z wyższym wykształceniem, ubrana zazwyczaj w jaskrawe kolory robi to, co przystoi tylko dzieciom. Można więc ten projekt odbierać choćby jako bunt wobec ograniczeń narzucanych człowiekowi z racji jego wieku. Od pewnego momentu w życiu, każdemu z nas coraz mniej wypada robić.

Stronie fotograficznej projektu wiele można zarzucić. Niektóre zdjęcia są bardziej ekstrawaganckie, zaawansowane pod względem kompozycji, ale sporo obrazów dowodzi, że najważniejszy był fakt samego zarejestrowania zdobycia kolejnego drzewa. Część zdjęć wydaje się być zrobiona wręcz nonszalancko. Warto jednak zwrócić uwagę jeszcze raz na sam ideę akcji. Są znawcy, którzy podkreślają wartość tych działań dla tematu natury w naszym codziennym życiu - (..) projekt dla mnie nie jest tylko artystyczny. On jest przyrodniczy, bo przywraca nam, ludziom, drzewa – pisze Adam Wajrak we wstępie do albumu „365 drzew”.
Fotografie wykonywane były jednak głównie w miastach. Artystka jeździła po różnych zakątkach metropolii w poszukiwaniu odpowiednich roślin, wiele razy zapuszczała się w miejsca oddalone od centrum, nieznane turystom. Od tej strony to w zasadzie projekt fotografii miejskiej.  Na jednym ze zdjęć krakowianka pozuje z drzewa na tle zwykłego osiedla wysokich bloków mieszkalnych, którego monotonię przełamuje właśnie „zdobyty” przez artystkę jesion. Czasami można odnieść wrażenie, że flora jest tylko pretekstem do pokazania jakiejś okolicy. Malik dobrze się bawiła, ale na pewno też odkrywała miasto, zaangażowała się w nie. Uważnie przyglądając się kolekcji zdjęć można dostrzec, że projekt rozwijał się wraz z upływem czasu. Od pewnego momentu kadry są lepsze, bardziej przemyślane i dopracowane. Tak, jakby autorka po jakimś czasie zauważyła, że obrazuje nie tylko drzewa, ale całe wzajemne oddziaływanie na siebie przyrody i zabudowań miejskich. Zwracając uwagę na elementy natury, ożywiła na zdjęciach miejsca, które przedtem niczym się nie wyróżniały. Teraz wiadomo na przykład, że z akacji na Alei Jerzego Waszyngtona w Krakowie rozciąga się piękny krajobraz, choć sama ulica sprawia wrażenie ponurej i nieciekawej. Dlatego właśnie, jak wiele można mieć zastrzeżeń do „365 drzew”, tak niewątpliwie na uwagę zasługuję fakt, że przynajmniej częściowo działalność krakowianki wpisuje się w bardzo istotny w obecnych czasach nurt fotografii.

Akcja zakończyła się we wrześniu 2010 roku pod budynkiem Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego, na jednym z najważniejszych krakowskich drzew – Dębie Wolności. Podsumowanie projektu Cecylii Malik stanowi album ze wszystkimi zdjęciami, które opatrzone są tekstami kilkunastu autorów proponujących różnorakie odczytania „365 drzew”.

* źródło obrazka: www.cecyliamalik.pl - oficjalna strona autorki
----
Artykuł został opublikowany na łamach magazynu "Reflektor" (http://www.rozswietlamykulture.pl/reflektor/2011/02/19/z-drzewa-lepiej-widac-swiat-czyli-cecylia-malik-i-jej-365-drzew/).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz