29 maja 2010

Fotoblog 2010 czyli tam, gdzie schodzą się dwie drogi

Ciężko powiedzieć, czy zjawisko fotoblogów rozpatrywać jako znak ewolucji Internetu czy ewolucji fotografii. Właśnie dlatego można rzec, że fotograficzne blogi są punktem, w którym to zbiegają się ścieżki rozwoju sieci i sztuki fotografowania.

Już sama nazwa tego wynalazku - "fotoblog", sugeruje, że jest on dzieckiem związku bardzo starego rzemiosła, jakim jest fotografia, i młodziutkiego, co by nie mówić, Internetu. Ci, co mają stały dostęp do sieci już dobre kilka lat powinni pamiętać, że początki fotograficznych blogów nie rokowały rozwoju w kierunku, w jakim ostatecznie poszły. U zarania fotoblogów funkcjonowały one jako internetowe pamiętniki, w których przewagę nad słowem pisanym miały obrazy naszej własnej produkcji - zdjęcia. Było i jest to całkowicie zrozumiałe, bowiem blog, wedle pierwotnego założenia, to właśnie pamiętnik internetowy. Należy więc rozumować, że ewolucje w dość niespodziewaną stronę zawdzięczamy przekształceniu (poszerzeniu) semantyki słowa "blog".

Prawdopodobnie młodsi internauci nie widzieliby jasnego związku pomiędzy pamiętnikami a blogami, ponieważ te drugie coraz rzadziej pełnią rolę tych pierwszych. Wydaje się, że Internet już dawno przejadł się taką formułą blogów. Jeśli coś na kształt pamiętnika zdobywa jakąś popularność w sieci, to i tak ma cechy, które go wyróżniają z pozostałych. A taką cechą może być na przykład tematyka, która powoduje, że pamiętnik przekształca się w coś podobnego do prasowej rubryki z felietonami. Zachowana zostaje osobista, subiektywna forma wypowiedzi, treść może być nawet związana ściśle z przeżyciami autora, ale przede wszystkim wnosi coś dla czytelników.

"Dzisiejsze" blogi najlepiej chyba jednak opisuje słowo "poletko". Jeden ze znanych posłów na Sejm taki właśnie tytuł nadał swojemu blogu, trafiając w przysłowiową "dziesiątkę". Blogowanie osób rozpoznawalnych to także oznaka ewolucji blogów. Politycy znaleźli w nich sposób na wygodne (bo bez ruszania się z miejsca) i darmowe dotarcie do obywateli, a dodatkowo wysyłana przez nich informacja idzie w Świat w takiej formie, w jakiej sobie życzą, bo żaden dziennikarz nic z jego wypowiedzi nie przeredaguje zanim słowa trafią do obiegu publicznego.

Mając taki grunt pod stworzenie czegoś ciekawego, do ataku ruszyli fotografowie. Fotoblogi funkcjonują w tak wielu różnych formach, że wątpliwym jest, by dało się je wszystkie wymienić. Nie mniej jednak okazało się, że blogi świetnie sprawdzają się w roli ściany w galerii sztuki. Wiele z najlepszych fotoblogów jest jak wystawa, na której przechodzimy od zdjęcia do zdjęcia klikając myszką. Forma dziennika może być zachowana - fotografie mogą pozostawać w relacji z dniem, okresem, w którym są robione, mogą być pokazem tego co widzi autor każdego dnia. Ale nie muszą. Może to być zbiór całkowicie chaotyczny, niechronologiczny, liczyć się może tylko wartość artystyczna obrazu.

Blogi (również te foto) wiele ze swej popularności zawdzięczają bezpłatności. Jeśli chodzi o fotografie to z pewnością taka platforma jest doskonałym miejscem na pierwsze portfolio, najprostszy sposób na promocję. Czy zostanie się dostrzeżonym w ogromie Internetu to już temat na osobną dyskusję, co nie zmienia faktu, że prędzej Świat zauważy cię dzięki twym pracom wystawionym na blogu, aniżeli tym, które trafią do "szuflady".

Po 30 sierpnia wybrany zostanie laureat nagrody Grand Prix oraz jeden wyróżniony spośród zgłoszonych ponad 250 blogów Wyniki pojawią się na stronie organizatora konkursu - www.swiatobrazu.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz