31 lipca 2010

Helmut Newton we Wrocławiu, czyli o wystawie której nie było

*

Informacja o tym, że twórczość jednego z najpopularniejszych fotografów XX wieku będzie możliwa do obejrzenia w stolicy Śląska wzbudziła z pewnością nie tylko moje zainteresowanie. Niestety wystawę odwołano nie wiadomo z jakiego powodu, a entuzjazm opadł równie szybko jak się pojawił.

Twórczość Newtona to obrazy wyjątkowe w pełni znaczenia tego słowa. Część osób z pewnością wybrałoby się do Muzeum Miejskiego Wrocławia nie po to, by zachwycać się fotografiami, ale po to, by się z nimi zetknąć. Zanim jednak rozwinę temat samej wystawy, parę słów o miejscu, do którego dzieła Newtona miały przybyć.

Wrocław jest miastem, dla którego jednym z wyzwań może być już odebranie Łodzi trzeciego miejsca w rankingu najludniejszych miast Polski. Strategia reklamy i promocji stolicy województwa Dolnośląskiego to, najogólniej ujmując, tworzenie wizerunku miasta "zachodniego". Wrocław chce być miastem dla ludzi, ale z punktu widzenia konesera fotografii, nie oferuje praktycznie niczego. Nie jest to problem wyłącznie wrocławski, bowiem poza Warszawą i Krakowem nasz kraj to fotograficzna pustynia, ale nie może to przecież służyć za usprawiedliwienie Wrocławia. Dodajmy, że organizatorem miało być Muzeum Miejskie, które normalnie nie zajmuje się promocją fotografii (a już na pewno nie współczesnej). Galerii i innych ośrodków sztuki w mieście nie brakuje, a jednak wystaw fotograficznych jest jak na lekarstwo.

W związku z powyższym wystawa Helmuta Newtona zapowiadała się na coś niezwykłego, niczym deszcz na wspomnianej pustyni. Nazwisko autora jest na tyle rozpoznawalne, że nie byłoby to wydarzenie ważne w kontekście miasta, ale w kontekście całego kraju. Na dodatek, to byłyby pierwsze "odwiedziny" fotografii Newtona w Polsce, a ze względu na położenie Wrocławia, można by spodziewać się na wystawie także gości z Czech i Niemiec. Tu napomknę, że liczba prac, które miały się w stolicy Śląska pojawić podobno oscylowała wokół czterystu, więc nie miało to być przedsięwzięcie byle jakie.

Teraz jednak jakiekolwiek liczby i domysły się nie liczą, bo nie wiadomo kiedy i czy w ogóle dojdzie do zorganizowania wystawy. Wobec tego postanowiłem pofatygować się o wysłanie zapytania do samego organizatora. Jeśli Muzeum raczy odpowiedzieć, wiadomość tą opublikuję, bo zdaje się, że temat tejże wystawy na największych polskich serwisach fotograficznych już ucichł.

*źródło obrazka: www.cosmoworlds.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz